Wściekam się na… siebie…

Pewnego dnia do Coacha zadzwonił mężczyzna. Był on bardzo wściekły. Coach zapytał,  skąd bierze się jego wściekłość. Mężczyzna odpowiedział, że denerwuje go personel szpitalny…
Właśnie oczekiwał na operacje serca, ale lekarz prosił go, aby przed operacją opanował nerwy i nie denerwował się zbytnio. Mężczyzna jednak nie potrafił opanować wściekłości. Wystarczyło jedno słowo, aby stało się ono zapalnikiem do pobudzenia nerwów i furii.

Jego żona wcześniej już skorzystała z kilku sesji pomocniczych terapii couchingowych, więc poprosiła go, aby i on skorzystał. On jednak od miesiąca upierał się, że jest to mu nie potrzebne, bo on lepiej wie co dla niego dobre,  i że wszystko wie na ten temat, a świat po prostu jest wkurzający i tyle.

Tym razem jednak było inaczej – sięgnął za telefon i zadzwonił prosto ze szpitala, aby pożalić się jaki to świat jest zły a ludzie go wściekają dookoła.

W odpowiedzi otrzymał pytanie:

 – Kto pana wkurza?

– Lekarze i pielęgniarki  w szpitalu mnie wkurzają – odpowiedział pacjent.

– Kto pana wkurza Panie Krzysztofie? Na kogo Pan się tak wkurza?

– No…  na całv personel szpitalny się wkurzam!

Tym razem Krzysztof usłyszał silny konkretny głos kobiety w słuchawce mówiący podobnym tonem do jego, który pytał po raz kolejny:

 – Kto dokładnie pana wkurza? Na kogo faktycznie pan się tak wkurza Krzysztofie?

…..

W słuchawce rozległo się długie milczenie…

Po kilku minutach Krzysztof spokojniejszym już głosem odpowiedział:
– wkurzam się sam na siebie….

Terapeutka kontynuowała dalej:
 – To proszę zmniejszyć to wkurzanie się na siebie.

– Nie wiem jak to zrobić…  – odparł Krzysztof.

– Proszę znaleźć w ciele pokrętło i skręcić sobie moc wkurzania się na samego siebie.

– OK. znalazłem. A czy mogę zupełnie przestać się wkurzać na siebie? To tak rani moją żonę i jest jej z tego powodu często bardzo przykro. – pytał dalej Krzysztof.

– Tak, oczywiście panie Krzysztofie. Może Pan zupełnie wyłączyć wkurzanie. Za każdym razem kiedy poczuje Pan się wkurzony, proszę odnaleźć w ciele specjalny przycisk, który naciskając przełączy Pana na nastrój spokoju sytuacji, którą warto sobie wyobrazić. Proszę pomyśleć o jakiejś miłej sytuacji z Pana życia i nacisnąć ten przycisk wyłączając złość, a włączając odmienny – miły nastrój spokoju. To czy Pan się wkurza na żonę, na personel szpitalny czy cały świat, zależy tylko i wyłącznie od Pana woli – od nikogo więcej na tym świecie.

 – Rozumiem…. a ja tak się wkurzałem na żonę, dzieci i innych ludzi, aż zapadłem na nadciśnienie i chorobę serca  nie będąc zupełnie świadomym, że to wszystko sam sobie robiłem, na własne życzenie…

Przemoc zaczyna się już od fazy słownej.

Spokój to drugie imię gentlemana. Niestety dla wielu z nas, coraz częściej jest to cecha bardzo trudna do osiągnięcia. Stres, pęd życia i zaniedbywanie pracy nad sobą i kształtowaniem w sobie dobrych nawyków – pozytywnych zasobów, szybko mogą doprowadzić do niekontrolowanych wybuchów złości. Zapanowanie nad tym stanem jest więc bardzo istotne.

Podstawą jest zauważenie tego problemu u siebie. Możemy oszukiwać się latami zrzucając winę za nasze wkurzanie się na domowników, żonę i dzieci, na szefa w pracy itd.  Jednak kiedy zauważamy, że ludzie obawiają się o nasze zachowanie w sytuacjach stresowych, że niechętnie wchodzą z nami w rozmowy na drażliwe tematy, a nawet wycofują się i wolą milczeć – nie chcą rozmawiać z nami i unikają konwersacji – proszą nas o to, abyśmy się uspokoili, wyluzowali, częściej cierpliwie słuchali niż krzyczeli do nich, to znak, że przyszedł już czas, abyśmy coś z tym zrobił, co siedzi w nas i nie pozwala nam zapanować nad naszymi negatywnymi emocjami sprawiając agresywne zachowanie i przykrość obcującym z nami ludziom – często tym najbliższym. 

Przemoc zaczyna się już od fazy słownej.

Już ton głosu może być agresywny i odstraszać ludzi od Ciebie. Nie wolno więc bagatelizować jakichkolwiek sygnałów od otoczenia – szczególnie od najbliższych, którzy proszą Cię o uspokojenie i wysłuchanie ich. W innym przypadku zamilkną oni i przestaniesz z nimi mieć kontakt – ubiorą słuchawki na uczy czy też będą bać się odzywać, aby kolejne jakieś słowo nie stało się zapalnikiem do Twojej agresji, którą lubisz kreować. 

Brak wspólnej komunikacji jest bardzo niebezpieczny szczególnie dla małżeństw.  Zablokowanie jednego z partnerów na drugiego, który wpada w furie powoduje, że ten milczący również woła o pomoc pop0rzez swoje milczenie. Czasem żona w bezradności, nie będąc wysłuchana, prosząc o spokój i cichą rozmowę – zakłada słuchawki z muzyką na uszy i przestaje się odzywać, aby jakieś słowo nie stało się znów zapalnikiem do furii męża, który nie potrafi panować nad swoimi emocjami… Oznaczać to może, że osoba ta stała się zupełnie bezradna w problemie rodzinnym.
Zdecydowanie gorzej by było, gdyby już nikomu nie zależało i nikt nie zwracał nam uwagi na wybuchy furii drugiego domownika. Dopóki chcemy się zmienić i pracować nad swoimi ułomnościami, agresją i furią przeramowując je na pozytywne wartości takie jak np. spokój i panowanie nad emocjami, dopóty jest szansa na porozumienie po obu stornach i można budować łańcuch pojednania. Jednak jeśli jedna storna blokuje się i nie chce konwersacji – porozumienie jest niemożliwe nawet wtedy, kiedy druga osoba pragnie tego z całego serca.
Jeśli ktoś będzie blokował chęć zmian powtarzając, że nie chce się zmienić i będzie tkwił w przekonaniu, że takim, jakim on jest teraz jest on bliski ideałowi – tkwiąc dalej w konflikcie, to nikt nie będzie w stanie mu pomóc, a  i on sam nie dostrzeże takiej możliwości. Zgodnie z zasadą:  „Jestem tak wściekły, że źle by mi zrobiło, gdybym dostrzegł pozytywne cechy w drugiej osobie i w tej chwili jest mi z tym dobrze i mam korzyści z tego, że jestem zły, zagniewany i wkurzony”, człowiek taki będzie nosił urazy w sobie przez całe długie lata aż do czasu, kiedy zadecyduje, że nadeszła pora, aby to zmienić i przeprosić się ze swoim wyimaglowanym w głowie adwersarzem (przeciwnikiem dyskusji). Może taki człowiek kiedyś dostrzeże, że „widzowie już dawno opuścili jego teatr życia, niecierpliwiąc się jego zbyt długim trwaniem w gniewie i jego maniakalnym uporem żywienia niechęci do nich”.  Tym czasem swojego partnera – partnerkę widzi on wyłącznie w złym świetle i stawia opór aby dostrzec pozytywy – to jest zapętlenie takiej osoby w labirynt życia, z którego trudno wyjść bez pomocy niezależnego obserwatora z „góry”. Wszak opór takiej osoby trudnej -bariery innego spojrzenia na rzeczywistość jakie tworzy w swojej głowie,  są zupełnie urojone,  gdyż konflikt i agresja z nim związana w stosunku do innych ludzi, to tylko wytwór jego wyobraźni… czasami wyobraźni, którą warto w sobie „uzdrowić”.

Jeśli jednak zależy nam na innych ludziach w tym na tych najbliższych naszemu sercu  – domownikach i pragniemy zmian, jeśli już zdiagnozowaliśmy u siebie problem z opanowaniem się, musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań:

  • kiedy się irytuję?
  • przy jakich osobach okazuję złość?
  • jakie wydarzenia powodują u mnie ten stan?
  • jak się wówczas zachowuję?
  • jak się czułem wcześniej?
  • co sprawiło, że się uspokoiłem?

Źródeł irytacji może być wiele. Jednym z najczęstszych jest to, że złościmy się, gdy coś idzie nie po naszej myśli. Zauważ też, że irytujemy się głównie w towarzystwie bliskich osób w okolicznościach, w których czujemy się w miarę bezpiecznie. Po prostu przy obcych bardziej się kontrolujemy, a na przykład w domu nie czujemy już takiej potrzeby. Jest to szczególnie przykra cecha wybuchów złości dla naszych najbliższych nam osób z rodziny. To jest najbardziej dla nich przykre…

Często też, na zewnątrz nikt by nie powiedział, że jesteś furiatem i jak traktujesz swoja żonę czy córkę i innych domowników. Wszyscy myślą, że jesteś spokojnym i ułożonym gościem lub kobietą, a tym czasem…. Sam wkurzasz się na siebie, niszcząc i zakłócając spokój rodzinny  a często niszcząc na zawsze dobre relacje z domownikami i prowadząc tym samym nawet do separacji i rozwodu….

Stań z boku jako niezależny obserwator i zauważ, że to co Cię irytuje i sprawia wrażenie końca świata, bo w złości mamy tendencję do przesady,  innym nie sprawia problemu i ich nie ogranicza tak jak Ciebie. Innym to nie niszczy spokoju, zdrowia, serca i życia rodzinnego. Oni potrafią panować nad emocjami i nigdy w życiu nie krzyczeliby na swoją rodzinę z błahych powodów. Jako obserwator niezależny, mając dystans do tych zajść i wkurzania się praz popadania w furię, myślimy bowiem bardziej racjonalniePanowanie nad sobą jest wspaniałą umiejętnością zarządzania własnymi emocjami – mamy wtedy władzę nad sobą samym!
Przecież wkurzając się na innych – tak faktycznie wkurzamy się sami na siebie i okazujemy to, że jesteśmy słabi, bo nie potrafimy  zapanować nad własnymi emocjami. Po co zatem to robić sobie i sprawiać wielką przykrość swojemu środowisku?

Warto pracować ze swoimi słabościami zamieniając je na siły wzmacniające. Wkurzanie się to nic innego jak nasze słabości – nasze kompleksy. Skąd one się biorą?
Pomyśl …

Pokonywanie takiej słabości i pojednanie się z rodziną, nauczenie się przepraszania za swoje zachowanie – szczególnie tych najbliższych i nauczenie się wybaczania, jest najwyższą wartością, jakiej warto się nauczyć na drodze własnego rozwoju osobistego, wchodząc na najwyższe jej poziomy związane z przekonaniami i wartościami oraz naszą tożsamością uświadamiającą nam kim jesteśmy. Warto aby tworzenie wyłącznie pozytywnej atmosfery spokoju w naszym środowisku  a w szczególności wśród najbliższych, stało się naszą najważniejszą życiową misją. To daje nam silną wartość wewnętrzną i pozytywnie zadziwia nasze otoczenie. Warto pamiętać, że Mistrz – mędrzec – mądry człowiek nie unosi się gniewem lecz ze spokojem rozważa różne sytuacje

I to jest właśnie nastawienie, które warto w sobie wypracować. To dzięki niemu gentleman może imponować stoickim spokojem, nawet jeśli z czymś się nie zgadza i chciałby zawalczyć o swoje racje. Po prostu, nie daje się ponieść emocjom, które niczego dobrego by nie przyniosły.  Jeśli furiat w porę nie zacznie rozumieć problemu i nie zacznie panować nad swoim gniewem, jeśli nie nauczy się kontrolować samego siebie i swojego wkurzania się, taki toksyczny związek niszczy pozytywne uczucia, które były jego podstawą, niszczy miłość i dobre relacje, w efekcie często prowadząc do stopniowej  destrukcji związku.

Moim zdaniem, najważniejszym zwycięstwem jest to nad samym sobą. Pokonywanie własnych słabości, przyzwyczajeń i własnego temperamentu jest jak zwycięstwo nad tym wszystkim, co nas dotąd w życiu blokowało i stało na drodze do pełni szczęścia. Myślę, że każdemu z nas warto zastanowić się nad powodem naszej własnej złości niby na innych, a tak faktycznie samych na siebie i nauczyć się wyłączać przycisk furii, agresji i złości, szczególnie we własnym domu…

„Więcej wart jest cierpliwy niż bohater,
a ten, kto opanowuje siebie samego,
więcej znaczy niż zdobywca miasta”

– przypowieść Salomona 16-32

opracowanie mgr Renata Zarzycka

Uzyskaj pomoc w rozwiązywaniu problemów zdrowotnych oraz relacji międzyludzkich poprzez zastosowanie technik coachingu i NLP.
Umów się na indywidualną sesję coachingową pomocy dla osób, które mają trudności z opanowaniem negatywnych emocj
i, duszności, stresu, depresji bądź natarczywych myśli – tel. 509970880